Star - 2009-08-03 18:34:30

13 000 lat temu w ciągu zaledwie 400 lat wyginęło dwie trzecie wszystkich wielkich ssaków zamieszkujących Amerykę Północną i Syberię, między innymi mamuty, mastodonty i tygrysy szablastozębne. Od lat naukowcy zastanawiają się, jaka była tego przyczyna. Ross MacPhee, dyrektor American Museum of Natural History, ma zamiar wykazać, że przyczyną gwałtownego wymarcia mamutów był... wirus.

http://www.blog.a21.pl/images/mamut.jpgMamuty, mastodonty i tygrysy szablastozębne wyginęły rzeczywiście mniej więcej w tym czasie, gdy na tereny, które zamieszkiwały, przybyły wędrowne plemiona ludzi. MacPhee twierdzi, że przybysze oraz ich udomowione zwierzęta przeniosły na nowy obszar wirusy, które zaatakowały nieprzygotowane układy odpornościowe miejscowych zwierząt, wywołując prawdziwą epidemię. (Pamiętamy horror z czasów podboju obu Ameryk przez Europejczyków - tysiące Indian umierało od teoretycznie niegroźnych zarazków ospy, gdyż nigdy wcześniej na tym kontynencie nie było tej choroby.)
Na razie jednak nie ma dowodów na poparcie tej tezy, choć uczony zamierza przebadać kości mamutów w poszukiwaniu hipotetycznego zabójcy.

Atak terminatorów jaskiniowych?

Teoria wirusów jest trzecią z kolei, próbującą wyjaśnić tę zagadkę z przeszłości. Według jednej z pozostałych dwóch teorii, zwierzęta zostały wybite przez ludzi, którzy właśnie wtedy pojawili się na tych terenach. Ale ta zbieżność czasowa nie jest wystarczającym wyjaśnieniem, nie mówiąc już o tym, że ludzi było po prostu za mało. (Co prawda, w XIX wieku niewielu białych "myśliwych" wystarczyło, by w ciągu kilkunastu lat niemal dokumentnie wytępić milionowe stada bizonów w Ameryce Północnej; ale oni mieli winchestery i bezrozumną żądzę mordu we krwi!) Poza tym, trzeba przecież wziąć pod uwagę setki odnalezionych w wiecznej zmarzlinie Alaski i Syberii całych mamutów i mastodontów, w których żołądkach tkwiły jeszcze niestrawione resztki pożywienia. A co z zamarzniętymi drzewami, na których gałęziach widać pąki lub owoce? Właśnie te znaleziska są podstawą innej teorii wymarcia - przyczyną miałaby być wielka katastrofa.

Kometa czy lód na biegunie?

Coraz głośniej mówi się o tym, że ok. 11 tysięcy lat temu w Ziemię uderzyła wielka kometa, wywołując m.in. potop. Naukowcy przypuszczają, że być może trzęsienia ziemi i wybuchy wulkanów doprowadziły do powstania tzw. zimy nuklearnej - niebo na kilka lat zostało zasnute popiołami, promienie słoneczne nie mogły się przez nie przedrzeć i w ten sposób jedne zwierzęta i rośliny zamarzły, inne wymarły z głodu.
No tak, tylko dlaczego na dalekiej Syberii, Alasce, a przede wszystkim w lodach Antarktydy, znaleziono zamarznięte kwitnące drzewa z gatunków, które rosną wyłącznie w strefie umiarkowanej? To dziwo doskonale tłumaczy teoria uskoku skorupy ziemskiej autorstwa Charlesa Hapgooda.
Uskok polega na przemieszczaniu się litosfery - zewnętrznej, twardej powłoki Ziemi - po powierzchni płynnego wnętrza. Przy czym ruch ten może - ale wcale nie musi - być spowodowany uderzeniem wielkiego ciała w naszą planetę! Recenzujący książkę Hapgooda słynny fizyk Albert Einstein, który zgadzał się z teorią uskoku, tak w przedmowie opisał prawdopodobną jego przyczynę: "W strefie polarnej trwa nieustanne gromadzenie się lodu, który występuje nierównomiernie wokół równika. Rotacja Ziemi oddziałuje na tę masę lodu, wytwarzając moment odśrodkowy, który przenosi się na twardą skorupę planety. Siła ta, osiągnąwszy pewną wartość, powoduje przesuwanie skorupy ziemskiej".
Według Hapgooda gwałtowny uskok sprzed 11 tysięcy lat (który również wywołałby trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, gigantyczne fale tsunami i światowy potop) doprowadził do nagłego przesunięcia się kontynentów o ok. 3000 kilometrów. I tak Syberia i Alaska przesunęły się na północ, pod koło biegunowe, a Antarktyda na południe - na sam biegun. Co gorsza, wyliczył on, że takie uskoki są cykliczne - datę następnego wyznaczył na ok. 2030 rok. Oby się mylił w obliczeniach - kometę można zestrzelić, ale z ziemią pod stopami jeszcze nie umiemy walczyć...

hotelstayfinder.com Hotels Dahn