Garsa Master - 2014-05-26 22:08:52

Witam. Niniejszy post, który zamierzacie przeczytać można uznać za ciekawy.  Możecie w niego wierzyć lub nie, ale ta historia wydarzyła się naprawdę i jestem jej bezpośrednim uczestnikiem.

Pod względem składniowym tekst wygląda jak kupa g**na, wybaczcie.. ahh.. ta wolna myśl płynąca z głowy.

Byl sobie pewien chłopak, który jak to bywa.. w końcu spotkał swoją (obecną) dziewczynę. Chłopak był młody, miał 19 lat , świeżo po maturze, spotkali się u dentysty- piękno love story- koleżanka kiedyś tak stwierdziła. Dwa Lwy, jeśli wierzycie w znaki zodiaku i całe astronomiczne brednie/ nie brednie. Piękne, nieprawdaż?
Owszem, no a jakże inaczej- jest to piękne, bez dwóch zdań! Najpiękniejsza chwila w moim.. amm.. tego gościa życiu.
Tak.. jak to bywa, młody chłopak doświadczony.. tu mniej tu bardziej.. Zakochał się.
Facet, jak to facet.. - i nie zmyślajcie tutaj panowie.. dobrze wszyscy wiemy iż posiadamy sporo kompleksów o których nie rozmawiamy wspólnie, jak tudzież panie, płeć wiecznie młoda  i piękna... jędrna. Wyśmiewamy naszych braci i nie braci z powodu ich widocznych defektów, podczas gdy niejednokrotnie wiemy iż mamy ich więcej- po prostu faceci to skurwysyni w stosunku do siebie. Mowa tu o młokosach zwłaszcza.. "ludziach pracy" przysłowiowych. Ale jak również dobrze panowie wiemy- każdy facet to skurwysyn- ne każdy dla swojej kobiety.
  Kiedy już od taki, pospolity, młody FACET znajdzie.. i czuje iż to jednak coś więcej niż zwykle... ohh... tak.. zaczyna się. Chce być dla swojej panienki królewiczem. Wiadomo, nikt nie ma tylko samych wad i dobrze wie, iż czymś kiedyś zabłysnął u płci przeciwnej, jednak po plecach dostał..Jeśli nie od rówieśników to od braci.. sióstr, rodziny...  Mowa tu o wyglądzie zewnętrznym. Niestety tego bynajmniej w tej części będzie dotyczył ten post.
  Tak też było ze mną.
Po pierwsze, moim problemem nigdy nie były włosy- zawsze bujne i gęste- strasznie o nie dbałem. W okresie gimnazjum myłem je już za często- nawet 2 razy dziennie. Spowodowane było to ich ciągłą próba układania- miałem bujne włosy, ale kręcone, prostowałem je na siłę. Dziś wiem, że wystarczyła by dobra odżywka i problem by zniknął. Niestety moi rodzice nie przykładali dużej wagi do tego czego chcę, albo jak postępuję do końca jeśli chodzi o moje sprawy higieny. Był czas w którym moja mama podejrzewała iż jestem gejem.
  Z czasem skóra głowy zaczęła mnie swędzieć. Możliwe iż był to efekt hormonów, ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. W każdym razie włosów miałem co nie miara i sam byłem pewien tego, iż zawsze tam też będą ( na głowie). Ale o tym później.
Jak na złość (??) problem ten pojawił się zaraz po mojej 18 stce, wtedy już zacząłem przejmować się swoim wyglądem bardziej niż kiedykolwiek. Przyniosło to pozytywne skutki.. ale nie wszędzie. Jednym się podobałem, drugim nie. Raz ścinałem włosy, raz zostawały na miejscu i rosły. Oczywiście bezapelacyjnie bardziej podobałem się dziewczynom w długich rozczochrańcach.. sam natomiast widziałem innych mężczyzn, bardziej .. gruboskórnych? Którzy nie mieli aż tak dużych problemów z śmiałością. Dziś uważam, że miałem bardzo "ładną" - nie przystojną, a ładną urodę, która na kontraście rówieśniczych chłopaków prezentowała się wręcz "gładko"?  Żałuję jedynie tego, ze z tamtego okresu pozostała znikoma ilość zdjęć- o ile jeszcze jakieś są. Moja dziewczyna mogła by je zobaczyć. Doskonale pamiętam 1 ładne zdjęcie na  którym mam owe 17/18 lat i stoję naprzeciw basenu latem w długich i kręconych włosach... do tego krótkie jeansy i czerwona koszulka bez rękawów... ahh...
Tutaj przechodzimy dalej, ale zanim napiszę o reszcie defektów, może napiszę z czym problemów nigdy nie było.
Nigdy nie było problemów z penisem. Zawsze był większy niż moich koleżków. Nigdy też nie spotkałem młodszego/ starszego ( nieznacznie), który dysponował by.. no po prostu większym niż mój. Nie piszę tego po to, aby podnieść siebie na duchu lub pochwalić się.. ma to odzwierciedlenie w dalszej części postu.
Problemem nigdy też nie był mój wzrost. Zawsze byłem najwyższy lub prawie najwyższy w klasie. Więc jakieś plusy były.


Jestem ektomorfikiem.
Co dokładnie oznacza tyle co "chudy jak patyk"- dorzućcie do tego też następujący fakt iż, jestem wzceśniakiem. Urodziłem się wcześniej niż powinienem. Wczesny poród i szybki, wrodzony metabolizm skutkuje... domyślcie się czym.
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTuotqXjtGTitOAA_d8O-ZU-Gqe8eRLYwgP0KI1ICw56h2Vmgw3Yg

Najbardziej nienawidziłem swoich chudych i długich rąk (Mierzę 188cm wzrostu i dzięki bogu już nie rosnę), które przy moim wzroście wyglądały niczym patyki.

Wracając do dziewczyny.
Kiedy już na kogoś takiego.. niby lubianego, niby ładnego gościa trafi taka... laska, jak moja kochana... cóż innego bidok może uczynić, jak tylko rozpaczliwie starać się pielęgnować i przekonywać ją do siebie.. do takiego chłystka i niedorozwoja, bo tak o nim mówiono.


Tak też się starałem.

Zawsze utwierdzano mnie w tym, że jestem chudy- to mój kompleks. Jeden z kilku. Ale ten jest główny. Ostatnio słyszałem to od mojej koleżanki z studiów i bodajże od ciotki mojej lubej ( ważyłem wtedy około 86 kg przy wzroście 188 cm, z czego ok 15-20 % stanowiła tkanka tłuszczowa wg. wskaźnika BMI). Dlaczego wg. nich byłem chudy? Nie wiem. Pewnie po prostu tak się utarło.
W każdym razie zawsze uważano mnie za chudzielca.. a mnie samego mocno to dobijało.. ile bym nie jadł- nie przytyłem. Przez swoją niską swego czasu wagę, wyglądałem też na młodszego, niż faktycznie byłem... +, cz ne +? Oceńcie sami.

W ostatnim stadium i punkcie kulminacyjnym, moja dziewczyna ( drobniutka i kochana) mogła mnie podnieść.. chłopa niemal metr 90...  Pomyślałem, koniec z tym.. chcę być mężczyzną.
No i zaczęło się. Po ok. roku.. nie no w sumie po całym roku z wagi 70 kg udało mi się dojść - obecnie do ok. 89 przy ok. 12 % tkance tłuszczowej. TO zasługa długich i codziennych treningów oraz zmianie diety.
Jak sądzicie w jaki sposób sukces wpłynął na wiecznie niedożywionego faceta? Poztywnie, owszem.. nie tylko na niego, na osoby z otoczenia również Wszystko do czasu, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Aktualnie przyszły wakacje, a ja kończę chyba ostatnią tak mocną (tylko tygodniową) "kurację" sterydową.


Co sądzę o sterydach?
Zanim zacznę..
Jestem obecnie zdrowo odżywiajacym sie facetem, podporządkowującym swój plan dnia pod fitness, który uprawiam w domu- mimo dobrych wyników nie odważyłęm się wciąż na siłownię. Przez cały okres budowania się- około roku niemal zawsze regularnie stosowałem i testowałem suplementy, aż doszłem do tych, które najbardziej sprawiają mi satysfakcję, jak i świetne samopoczucie oraz komfort psychiczny. Na takim bilansie wszystko szlo dobrze, aż w końcu stanęło... przez cały ten okres nie podnosiłęm większych ciężarów (oczywiście mowa tu tylko o treningu) niż ok. 10 kg. mimo tego zarys mięśni był i jest widoczny. Mogę to uznać za swój sukces.
  Aczkolwiek w końcu wszystko stanęło w miejscu... zostawiając mnie z nadmiarem tłuszczu w okolicach cholernego brzucha który nie było sposobu spalić.. tym bardziej o wzroście masy mięśniowej można było już tyko pomarzyć.. jak wiadomo tłuszcz z brzucha schodzi na końcu cklu redkcyjnego, podczas którego tracimy sporo ciężko wypracowanych mięśni... innymi słowy doszedł bym przez to do stanu wyjściowego.. w dodatku na okres wakacyjny! na to nie mogłem sobie pozwolić.. o nie.

Potrzebowałem szybszej syntezy białek, których z racji na ektomorfizm w diecie miałem niewiele.
Odpowiedz nasunęła się sama- steryd anaboliczny przyspieszając biosyntezę białek.

Do rzeczy +/-

1. Metanabol - bo to też stosowałem, nie można porównać z rzadną, nawet najdroższą odżywką/suplementem, jaki stosowałeś lub masz zamiar stosować. Uczucie wzrostu siły fizycznej jak i suchej masy mięśniowej jest aż tak duże, że człowiek niedowierza w to co się dzieje.
2. Metanabol to lek na zanik mięśni w średnio zaawansowanym stadium choroby.. pomyśl co potrafi zdziałać w zdrowym organiźmie, po dobrym posiłku kreatynowym oraz suplementach... no właśnie... Tak też się czułem po zażyciu zalednie połowy "zalecanej" dawki po raz pierwszy. Niesamowite uczucie rozrostu mięśni i ta siła.. zero- uczucia zmęczenia.
3. Oczywiście pojawiła się zara senność z racji szoku mięśniowego.. pomimo drzemki i upływie 24 godzin bez treningu, mięśnie wciąż rosły.. w pewnej chwili odczuwałem ból w okolicach dolnych partii brzucha.. jelita, czy wątroba?
4. Przyszedł cas na trening. Zero zmęczenia i nieprawdopodobna poprawa... ćwiczenia, które były dla mnie niedo wykonania wcześniej teraz... niesprawiały kompletnie żadnych problemów. Nie wspominając o jakimkolwiek wysiłku. hantle które wcześniej maksymalnie dźwigałem do 20 razy, teraz spokojnie szły ponad 40, przy najcięższych dla mnie ćwiczeniach. Masa mięśniowa wg. wagi wzrosła w ciagu tygodnia - przy stosowaniu poowy dawki sterydu o uwaga- solidne 4 kg!  ( z ok. 85 kg. do 89). Pierwszy raz wskazówka przekroczyła magiczną barierę 88 kg! A co jeszcze lepsze- brzuch spadł prznajmniej o połowę.
Ogólna pprawa sylwetki- 3 miesiące w 1 tydzień!
zero bulu zębów i wcześniejszch problemów z cerą oraz czasem i językiem.
Plusy co??

Teraz druga strona medalu.
1. Poza słabym bulem w dolnych częściach brzucha, które po kilku dniach ustały ( był to pewnie efekt działania steroli) pojawiły się pewne.. .hmm,. dolegliwości.
a. czułośc sutków- powiększyły się minimalnie i jakby zmiękczyły się
b. z początku problemy z wypróżnianiem się - bałem się o sprzężenie zwrotne jelit. Mięśnie odbytnicy też legły wzmocnieniu.. aż zanadto, trzeba było się przyzwyczaić do "nowego ciała".
c. dziwne erekcje i czucie swojego penisa- jedynie przez pierwsze 2 dni.
d. zdecydowanie wzmożona potliwość podczas treningów oraz kilka godzin po zażyciu preparatu.
e. Większy porost włosów na ciele.

i najważniejsze

1. zdecdowanie zmniejszona percepcja. Wygladasz lepiej, ale to nie do końca ty i twoje ciało. To zbyt duży i zbyt szybki przeskok dla organizmu. Sam mózg nie jest też w stanie tak szybko się zaadaptować do nowych możliwośći i sposobu w jaki postrzega się wówcas otoczenie. Może i brzmi jakoś pięknie, ale tak/ nie jest! IQ spada zdecydowanie, problemy z ocena odległości, o dziwo brak zawrotów głowy ( ???). Mniejsze duszności - tętno też w porządku.
Zaburzenia zmysłu estetyki- widzisz mniej niż inni.



Możliwe iż temat się rozwinie. Aktualnie goni mnie też praca.

Podsumowując.
Kocham swoją dziewczynę.. wiem doskonale, że to uczucie odwzajemnione. Jest ciężko i wszyscy panwie chcemy być supermenami dla swoich pań, ale czasem trzeba dać za wygraną na rzecz zachowania zdrowego związku oraz samego siebie w tym wszystkim. Bo musimy pamiętać, że to nasze ja decyduje kim jesteśmy, a góramięsa w postaci mięśni nie zastąpi nam oraz nim tego kim naprawdę jesteśmy i za co nas kochają. Dużo osób po przeczytaniu tego z pewnoscią i tak sięgnie po sterydy.
Ja wiem jedno. Nieważne co sądzą lub jak widzą nas inni.. ważne jest to jak sami się z tym czujemy oraz w jaki sposób odciska sie to na naszej ukochanej osobie.
Koniec.

www.berlin-hotel.pl