Witamy na forum
>Wprowadzenie
Dokładnie pamiętam ten dzień. Wracałem samochodem do Warszawy, kiedy nagle stanąłem w potwornym korku, a droga była zupełnie zablokowana. Okazało się, że pół godziny wcześniej doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Zaparkowałem auto na poboczu i poszedłem obejrzeć miejsce zdarzenia. Dwie osoby leżały na jezdni przykryte ciemną folią. Jedna rzecz zwróciła moją uwagę- obie śmiertelne ofiary nie miały na nogach butów. Niby drobiazg, ale trochę mnie to zdziwiło.
W pierwszej chwili pomyślałem, że być może ekipa ratowników wydostająca ludzi ze zmiażdżonych samochodów chciała sobie z jakiś powodów ułatwić zadanie i zdjęła im obuwie, ale potem wydało mi się to absurdalne. Uznałem raczej, że widocznie w wyniku zderzenia doszło do tak dużych przeciążeń, że buty samoczynnie zsunęły się im z nóg. Obok stał sanitariusz, który palił papierosa w oczekiwaniu na zakończenie pracy policji, by zabrać zwłoki. Zapytałem go o buty. Powiedział, że to "śmierć ludziom buty zdejmuje".
>Wywiad z sanitariuszem
Buty spadają, to człowiek nie żyje. Ale to zawsze tak jest, jak nie ma butów, znaczy trup. Tu w szpitalu z załogami niech pan porozmawia, ale ... to wystarczy tylko choćby z tymi co holują te pojazdy, bo oni bardzo często widzą najgorsze wypadki. I powiedzą panu to samo co ja, że człowiekowi śmierć zdejmuje buty ... Czasami jest wypadek i w samochodzie ginie człowiek, bo lekko uderzył głową w kierownicę. Niby nic takie uderzenie i nawet w pasach był, a to śmiertelny cios w głowę. I samochód nawet wcale nie tak zniszczony, wydaje się, że taka stłuczka zwykła ... patrzę do środka i widzę, że gość nie ma butów, bo mu spadły. A uderzenie nie było duże.
>Relacja
Nawet pracownicy pogotowia ratunkowego opowiadają, że takie przypadki faktycznie się zdarzają, i nawet lekarze, widząc leżące gdzieś na miejscu jakiegoś wydarzenia buty mówią, że prawdopodobnie ofiara nie żyje. I najczęściej zdarza się, że po dojściu ofiary, faktycznie właściciel butów poniósł śmierć. (...) mówi się o przypadkach, w których buty są ciasno zawiązane, często związane wysoko, i problemem byłoby je zdjąć w tej postaci z nóg za pomocą rąk i dużej siły, tymczasem one bezwładnie po prostu spadają. Niedawno słyszałem, trafne chyba nawet określenie, że "tam się idzie na boso". Coś w tym chyba jest...
Źródło:http://bartek9011.blox.pl
Ostatnio edytowany przez Star (2009-08-06 13:37:41)
Offline
Hmm... Dziwne
Offline
Nie mów Garsa,że nigdy o tym nie słyszałeś ?
U nas parę lat temu był wypadek,samochód zabił 3 latka,miał na nogach kozaczki zasuwane,podczas uderzenia bucik spadł,jego ciocia odrazu powiedziała,że dziecko nie przezyje bo już bucika nie ma
i faktycznie.
Wiele osób o tym wie.
Do Magggui: Moja mama też tak mówi,że to jest trudne do wyjaśnienia,ale jak ludzie gina w wypadkach,lub popełniają samobójstwo przez powieszenie to spada but.....dlaczego?? nikt nie wie
Offline
eee... są rzeczy, których lepiej nie ruszać...
Offline
Danek mam pytanie do Ciebie dlaczego Ty zawsze mówisz tak jak garsa i myslisz tak jak garsa.Przeczytałam juz duzo twoich postów i doszłam do wniosku ze ty nie masz swojego zdania.Owszem wiesz wiele o zwierzetach i za to cie cenie ale jestes nudny!!!!
nie dodajesz zadnych ciekawych watków.we wszystkim zgadzasz sie z garsa.nigdy nie wiadomo jakie ty masz zdanie.brak ci osobowosci.chyba jestes najmlodszy ze wszystkich tu obecnych.
P.S a co do artykułu to jest swietny.
Offline
Maggui po prostu nie słyszałem o takim czymś.Najmłodszy nie jestem ale z aktywnych to jestem.Poprostu nie lubie wypowiadac się za dużo,wole wypowiedzieć swoje zdanie np na taki temat,który dobrze znam i nie palne głupoty.
PS: Kobiety nie zbanuję.
Ostatnio edytowany przez Danek (2009-08-06 16:09:38)
Offline
Święta racja, Danek... Sam wiem z doświadczenia, że jeśli mam pytanie odnośnie wymagań dla nowego zwierzaka, to jestem pewny, że Danek zawsze pomoże...
Offline